Łubowicz, Elżbieta: MAŁE DOMKI PRYWATNYCH MITOLOGII

Pressebericht Galeria Awangarda BWA Wrocław, in: fotografia, Warschau, Nr. 1(4) 2001, polski english

MAŁE DOMKI PRZYSTANKÓW AUTOBUSOWYCH – PODRÓŻ

„Małe domki przystanków autobusowych – Podróż”: tytuł wystawy niemieckiej artystki Anny Tretter sugeruje drogę, przemierzaną w czasie i przestrzeni. Na tę wystawę składały się wykonane cyfrowym aparatem zdjęcia kolejnych przystanków autobusowych na trasie między kilkoma miejscowościami w Polsce, które autorka odwiedziła z racji swoich działań i zainteresowań artystycznych. Były to wiaty pomiędzy Zgorzelcem, Jelenią Górą, Świeradowem a Wrocławiem; fotografowane najczęściej frontalnie, przy pełnym słońcu i bez żadnych postaci ludzkich. Taka koncepcja wprowadzała od razu do tej sekwencji widoków element nierealności, nic tu bowiem nie wskazywało na upływ czasu ani nie sugerowało przemieszczania się obserwatora. Bezludne małe enklawy widoczne na zdjęciach wydawały się zawieszone w czasie i przestrzeni, jakby zaklęte w magiczny krąg, gdzie ani rzeczywisty czas, ani miejsce nie mają dostępu. I tak te fotografie były eksponowane: niewielkie czarno-białe wydruki umieszczone na linii wzroku w równych odstępach, dookoła kwadratowej sali galerii.
Seria zdjęć odtwarzała rzeczywiste następstwo kolejnych przystanków autobusowych, jednak obrazy tych miejsc nie wyznaczały już realnej drogi w przestrzeni i czasie. Linia prosta, wyobrażająca ruch naprzód, przekształciła się w tej instalacji w czasoprzestrzenną pętlę, wzmocnioną jeszcze przez projekcję  tych samych zdjęć, już w wersji barwnych przeźroczy, wędrujących kolejno po ścianach, w rytmie obrotów umieszczonego pośrodku sali postumentu z projektorem.
Zdjęcia, przedstawiające obrazy wyjęte z czasu i przestrzeni, stały się w tej pracy tym, czym są naprawdę fotografie: zmaterializowanymi na kawałku papieru niematerialnymi obrazami w pamięci. Podróż realne przemieniła się w nich w metaforyczną podróż w głąb własnej pamięci, w głąb świadomości wyobrażonej przez koło-mandalę, kreślone nieprzerwanym obrotowym ruchem projektora.
Obrazy przywoływane przez pamięć, mimo że dotyczą konkretnego momentu w czasie i określonego miejsca, przebywają już w istocie w czasie i przestrzeni mitycznej. Są fragmentami obrazu świata, który przechowujemy w świadomości jako cząstkę nas samych; obrazami dopełnionymi przez nasze myśli i uczucia: są w nich zawarte marzenia i tęsknoty, a także cała wiedza o świecie, fascynującym albo odpychającym, jaką wówczas, w tej właśnie zapamiętanej chwili i miejscu –  zdobyliśmy.
Małe domki przystanków autobusowych ujawniały na zdjęciach swoją historię: zdewastowane i pogryzmolone, niekiedy całkiem nowe, a kiedy indziej rozpadające się już z biegiem czasu, demonstrowały przeróżne style małej architektury, od prostackiej funkcjonalności po wymyślne stylizacje. Na fotografiach jednak wszystkie były jednakowo opromienione światłem pełnego, letniego słońca. Zupełnie tak samo, jak blaskiem nostalgii opromienione bywają wspomnienia, w których najzwyklejsze kiedyś miejsca i zdarzenia wydają się toczyć w innym, bardziej słonecznym i pięknym świecie.
Prozaiczne i brzydkie wiaty autobusowe otrzymały w realizacji Anny Tretter swoje „drugie życie”. Każda z nich w swojej odmienności zdaje się wyznaczać wokół siebie odrębną przestrzeń, która rozciąga się w wyobraźni poza kadrem, dopełniając zarejestrowany widok. Staje się symbolem  m i e j s c a, obszaru indywidualnego i niepowtarzalnego. Prawdziwego miejsca, w przeciwieństwie do nie-miejsc, wypełnionych nowymi i lśniącymi, ale zawsze identycznymi, standardowymi budowlami, jakie spotkać można w publicznych przestrzeniach krajów bardziej cywilizacyjnie zaawansowanych. Termin nie-miejsce przywołuje autorka wstępnego tekstu do katalogu wystawy, Anne-Marie Bonnet, przejmując go od Marka Augé, francuskiego antropologa kultury, który użył go na określenie ujednoliconych, standardowych współczesnych przestrzeni miejskich, których często nie można odróżnić od siebie wzajemnie.
W fotograficznej instalacji „Małe domki…” Anna Tretter przemieniła rzeczywiste widoki w nieruchome obrazy o metaforycznym znaczeniu, przedstawiające symboliczne m i e j s c a, zapisane w pamięci. Właściwym dziełem była tu dopiero całość koncepcji, nie pojedyncze fotografie, które swoją drogą miały często w sobie  wiele uroku. Ta praca wpisuje się w nurt współczesnych dzieł zasługujących najbardziej adekwatnie na nazwę postkonceptualnych. Jeśli bowiem przyjąć, że reguły prac czysto konceptualnych zakładają przeniesienie formy dzieła ze sfery realnych przedmiotów w sferę abstrakcyjno-myślową oraz użycie przedmiotowej warstwy dzieła jedynie jako a-estetycznego nośnika idei – to praca postkonceptualna powracałaby do dzieła jako przedmiotu oraz do estetyki opartej na jego sensualnych właściwościach, przenosząc zarazem kluczowe elementy formalne w obszar samej koncepcji. Tak właśnie można opisać estetykę instalacji Anny Tretter: jako pracę o zminimalizowanej formie, będącej skrótową realizacją koncepcji, ale jednak o formie mającej swoje własne walory estetyczne, obecne w wizualnym odbiorze całości wystawy. Prawdę mówiąc – dopiero ten sposób wykorzystania założeń konceptualizmu może przynosić autentyczne dzieła sztuki w dziedzinie szeroko pojętej plastyki, jako obszaru działań wizualnych.
Anna Tretter sięga po fotografię nie jak fotograf, ale jak artysta-plastyk, posługujący się różnymi środkami wizualnymi. W swojej twórczości wyszła zresztą od rzeźby, przechodząc potem do instalacji przestrzennych, których elementy dematerializowały się coraz bardziej. Powstawały prace z przestrzeni, światła i koloru, traktowanych jak elementy rzeźby. Fotografia zainteresowała ją jako możliwość tworzenia niematerialnych obrazów, dlatego chętnie używa aparatu cyfrowego, przeźroczy i filmu video.
 Autorka w 1997 roku pokazała w Galerii Starej w Lublinie instalację zatytułowaną „Tempo”, w której użyła filmu video przetworzonego komputerowo. Film ukazywał niewielki fragment powierzchni wody jeziora, ujęty kamerą ustawioną cały czas nieruchomo w tym samym miejscu. Film ten został na wystawie wykorzystany dwukrotnie, w dwóch różnych wersjach, możliwych do obejrzenia kolejno na dwóch ekranach, umieszczonych po odwrotnych stronach ścianki działowej w pomieszczeniu galerii. Na jednej z tych kopii żółtą linią zaznaczone zostały trasy ruchu kolejnych obiektów, jakie pojawiały się w polu widzenia kamery: kaczek i łabędzi, przelatujących mew, wpływającej w kadr łodzi. W miarę trwania projekcji linie zagęszczały się coraz bardziej, pokrywając obraz. Na drugiej kopii wymazane zostały sylwetki wszystkich obiektów. Pozostała tylko sama woda, jej zmienne falowanie zależne od wiatru i różne odcienie błękitu, jakie przybierała pod wpływem odbitego w niej zmieniającego się koloru nieba. Naprzeciwko tego drugiego ekranu autorka ustawiła lustro, tworzące odbicie odbicia.
„Tempo” było medytacją nad trwaniem i przemijaniem. Pozornie na filmie jest wciąż to samo, ten sam fragment wód jeziora. A jednak co chwilę coś nowego się wydarza. Wciąż nowe fale toczą swój bieg po powierzchni jeziora, przed chwilą był tu łabędź – i już odpłynął. Anna Tretter tę pracę opatrzyła mottem wziętym z tekstu Josefa Albersa: „Spokojnie, to, co się dzieje, dzieje się najczęściej bez twojego udziału”. Odwołała się do obrazu wody jako podwójnego symbolu: płynącego i przemijającego życia oraz symbolu świadomości, która, jak ruchliwa woda, wchłania i odbija zewnętrzne wydarzenia. Wszystko, co pochodzi z zewnątrz – pojawia się i znika. Pozostaje czysta świadomość, jednocześnie zmienna i nieporuszona.
Instalacja „Małe domki…” ukazuje w istocie ten sam temat – obraz świadomości, ujęty jednak od innej strony, od strony pamięci, a więc tego właśnie, co dzieje się jakby pod powierzchnią wody. Jak życie toczące się w głębinach, trwa w głębi świadomości praca pamięci, zapisującej to wszystko, co się wydarza i tworzącej własne, prywatne mitologie, swoje „małe domki”.

 SMALL HOUSES OF PRIVATE MYTHOLOGIES

 Small Houses of Bus Stops – the Journey: the title of the 2000 exhibition of the German artist Anna Tretter suggests the distance covered in time and space. The exhibition presented the photos – taken with a digital camera – of succeeding bus stops on a way between several Polish towns which the artist had visited because of her creative interests and activities. Roofing’s between Zgorzelec, Jelenia Góra, Świeradów and Wrocław were most often photographed at the front, in the full sun and without any human figures. This conception immediately introduced an element of nonreality to the sequence of views: nothing pointed to the lapse of time or suggested any movements of a spectator. Uninhabited small enclaves visible in the photos seemed to be suspended in time and space, as if conjured into a magic circle to which neither real time nor space have access. And thus these photographs were exhibited: smallish black-and-white print-outs placed in an even distance at the level of sight, around a square gallery room.

A series of photos reproduced a true succession of the bus stops. However, the pictures of these places did not indicate a real road in space and time. Expressing a motion forward, a straight line of the installation transformed itself into a space-time loop. And the loop was further enhanced by projection of the same photos, now as colorful slides wandering along the walls to the rhythm of turns of a slide projector placed on a pedestal in the middle of the room.

That work’s photos, depicting the pictures taken out of time and space, become what photographs were really: pieces of immaterial images of the mind materialized on a sheet of paper. In them a real journey transformed into a metaphorical journey into the depths of one’s own memory, the depths of consciousness expressed by a circle – a mandala – drawn by the incessant rotary motion of the projector.

Though images summoned by memory concern an exact moment in time and a defined place, they already stay in mythical time and space. They have become pieces of the image of the world which we keep as a part of ourselves in our consciousness. The images are filled up with our thoughts and feelings. They include dreams and longings, and also our knowledge about the world – the fascinating or the repulsive one – which we had acquired in this exact memorized minute and place.

The small photographed houses of the bus stops uncovered their history. Devastated and with scribbles, sometime quite new, and sometime falling down as time goes down, they manifested different styles of small architecture: from gross functionality to elaborate stylization. Yet, in the photographs, they were all identically adorned with rays of full summer sunlight. Identically, like with the blaze of nostalgia there are adorned the memories, in which once the most common places and events seem to be rolling in another sunnier and more beautiful world.

Prosaic and ugly bus roofing’s have been given a ’second life’ in Anna Tretter’s execution. Each of them, due to its dissimilarity, seems to circle a separate space around itself; the space which extends throughout the imagination beyond the frame of a camera, filling up the registered view. The roofing becomes a symbol of the  p l a c e : a personal and unique area, of the true place, in contrast to non-places, filled with new and bright – but always identical – standard buildings which can be seen in public areas of more advanced countries. The author of the foreword to the catalogue of the exhibition Anne-Marie Bonnet recalls the term non-place, taking it over from Mark Augé, a cultural anthropologist, who has used it to describe standard unified modern town areas which often cannot be distinguished from one another.

In her photographic installation Anna Tretter has changed real views of into immovable pictures of a metaphorical meaning and depicting symbolic p l a c e s recorded in memory. Here only the whole conception was the real execution, not single photographs which, by the way, were often full of charm. That work enters the course of contemporary art works worthy – most adequately – to be called Post-Conceptual. Since if we assumed that principles of purely Conceptual works take for granted the transfer of form of an art work from the sphere of real objects into an abstract-and-cognitive sphere; and the use of an object layer of an art work only as anti-aesthetic idea conveyor, then a Post-Conceptual work would come back to an art work as an object and to the aesthetics based on its sensual features, and – simultaneously – transfer also crucial formal elements into the sphere of the very conception. The aesthetics of Anna Tretter’s installation can be described as a work of mineralized form  – shortened execution of the conception – yet, the form having its own aesthetic values present in visual reception of the whole exhibition. To tell the truth, only this way of the use of concepts of Conceptualism can bring true works of art within the field of plastic arts widely understood as a sphere of visual activities.

Anna Tretter reaches for photography not as a photographer, but as an artist at fine arts working with different visual agents. After all, she began her creative activities with sculpture, then passed to space installations whose elements were dematerializing more and more. Works made from space, light and color handled as elements of a statue appeared. The possibility to create nonmaterial pictures attracted her to photography; therefore, she willingly uses a digital camera, a video film and slides.

In 1997 at the Galeria Stara in Lublin she presented the installation entitled A Rate in which she used a video film processed on a computer. The film presented a small part of a lake surface shot with an unmovable camera placed in one place. The film was used at the exhibition twice, in two different versions to be watched on two screens placed on reverse sides of a partition wall in the gallery room. In the first copy, a yellow line marks the courses of motion of successive objects that had appeared within the sight of the camera: ducks and swans, seagulls flying by, a boat floating into camera sight. The lines grew thicker covering vision. In the second copy, figures of all objects were rubbed off.  Only water itself was left and its changeable undulation dependent on wind, and different shades of blue which the water assumed under the influence of a changing color of the sky reflected in it. Opposite the second screen, the artist placed a mirror giving the reflection of the reflection.

A Rate was contemplation upon duration and transition. Seemingly in the film all the time there is the same thing, the same part of lake waters. And yet now and again something new happens. As ever, new waves roll their course on the lake surface, a minute ago a swan was here – and now it is gone. Anna Tretter has captioned this work with the motto taken from the text by Josef Albers: “Calm down, what happens, happens mostly without you.”. She mentioned an image of water as a double symbol: a floating and transitory life and the symbol of consciousness which, like restless water, absorbs and reflects outside events. Everything that comes from the outside – appears and disappears. There is only pure consciousness left, both changeable and untouched.

The installation “Little Houses…” presents, in substance, the same subject-matter – the picture of consciousness, but from the other point of view, from the memory point: so this exactly what is going on as if under a water surface. Like a life going on in depths, there takes place the work of memory recording everything what happens and creating own private mythologies, its own ‘little houses’.

Elżbieta Łubowicz: „Małe domki prywatnych mitologii“, in: fotografia, Warschau, Nr. 1(4)2001, S. 42 –43.
Anna Tretter: Small Houses of Bus Stops – the Journey, photographic installation, the Awangarda BWA Gallery, Wrocław 1 –24 September 2000 and BWA Lublin, Galeria STARA 5. – 29. 10. 2000

Translated by Sofi Zezmer

   Elżbieta Łubowicz
   MAŁE DOMKI PRYWATNYCH MITOLOGII 

       „Małe domki przystanków autobusowych – Podróż”: tytuł wystawy niemieckiej artystki Anny Tretter sugeruje drogę, przemierzaną w czasie i przestrzeni. Na tę wystawę składały się wykonane cyfrowym aparatem zdjęcia kolejnych przystanków autobusowych na trasie między kilkoma miejscowościami w Polsce, które autorka odwiedziła z racji swoich działań i zainteresowań artystycznych. Były to wiaty pomiędzy Zgorzelcem, Jelenią Górą, Świeradowem a Wrocławiem; fotografowane najczęściej frontalnie, przy pełnym słońcu i bez żadnych postaci ludzkich. Taka koncepcja wprowadzała od razu do tej sekwencji widoków element nierealności, nic tu bowiem nie wskazywało na upływ czasu ani nie sugerowało przemieszczania się obserwatora. Bezludne małe enklawy widoczne na zdjęciach wydawały się zawieszone w czasie i przestrzeni, jakby zaklęte w magiczny krąg, gdzie ani rzeczywisty czas, ani miejsce nie mają dostępu. I tak te fotografie były eksponowane: niewielkie czarno-białe wydruki umieszczone na linii wzroku w równych odstępach, dookoła kwadratowej sali galerii.
   Seria zdjęć odtwarzała rzeczywiste następstwo kolejnych przystanków autobusowych, jednak obrazy tych miejsc nie wyznaczały już realnej drogi w przestrzeni i czasie. Linia prosta, wyobrażająca ruch naprzód, przekształciła się w tej instalacji w czasoprzestrzenną pętlę, wzmocnioną jeszcze przez projekcję  tych samych zdjęć, już w wersji barwnych przeźroczy, wędrujących kolejno po ścianach, w rytmie obrotów umieszczonego pośrodku sali postumentu z projektorem. 
   Zdjęcia, przedstawiające obrazy wyjęte z czasu i przestrzeni, stały się w tej pracy tym, czym są naprawdę fotografie: zmaterializowanymi na kawałku papieru niematerialnymi obrazami w pamięci. Podróż realne przemieniła się w nich w metaforyczną podróż w głąb własnej pamięci, w głąb świadomości wyobrażonej przez koło-mandalę, kreślone nieprzerwanym obrotowym ruchem projektora. 
   Obrazy przywoływane przez pamięć, mimo że dotyczą konkretnego momentu w czasie i określonego miejsca, przebywają już w istocie w czasie i przestrzeni mitycznej. Są fragmentami obrazu świata, który przechowujemy w świadomości jako cząstkę nas samych; obrazami dopełnionymi przez nasze myśli i uczucia: są w nich zawarte marzenia i tęsknoty, a także cała wiedza o świecie, fascynującym albo odpychającym, jaką wówczas, w tej właśnie zapamiętanej chwili i miejscu -  zdobyliśmy.
   Małe domki przystanków autobusowych ujawniały na zdjęciach swoją historię: zdewastowane i pogryzmolone, niekiedy całkiem nowe, a kiedy indziej rozpadające się już z biegiem czasu, demonstrowały przeróżne style małej architektury, od prostackiej funkcjonalności po wymyślne stylizacje. Na fotografiach jednak wszystkie były jednakowo opromienione światłem pełnego, letniego słońca. Zupełnie tak samo, jak blaskiem nostalgii opromienione bywają wspomnienia, w których najzwyklejsze kiedyś miejsca i zdarzenia wydają się toczyć w innym, bardziej słonecznym i pięknym świecie.
   Prozaiczne i brzydkie wiaty autobusowe otrzymały w realizacji Anny Tretter swoje „drugie życie”. Każda z nich w swojej odmienności zdaje się wyznaczać wokół siebie odrębną przestrzeń, która rozciąga się w wyobraźni poza kadrem, dopełniając zarejestrowany widok. Staje się symbolem  m i e j s c a, obszaru indywidualnego i niepowtarzalnego. Prawdziwego miejsca, w przeciwieństwie do nie-miejsc, wypełnionych nowymi i lśniącymi, ale zawsze identycznymi, standardowymi budowlami, jakie spotkać można w publicznych przestrzeniach krajów bardziej cywilizacyjnie zaawansowanych. Termin nie-miejsce przywołuje autorka wstępnego tekstu do katalogu wystawy, Anne-Marie Bonnet, przejmując go od Marka Augé, francuskiego antropologa kultury, który użył go na określenie ujednoliconych, standardowych współczesnych przestrzeni miejskich, których często nie można odróżnić od siebie wzajemnie.
   W fotograficznej instalacji „Małe domki...” Anna Tretter przemieniła rzeczywiste widoki w nieruchome obrazy o metaforycznym znaczeniu, przedstawiające symboliczne m i e j s c a, zapisane w pamięci. Właściwym dziełem była tu dopiero całość koncepcji, nie pojedyncze fotografie, które swoją drogą miały często w sobie  wiele uroku. Ta praca wpisuje się w nurt współczesnych dzieł zasługujących najbardziej adekwatnie na nazwę postkonceptualnych. Jeśli bowiem przyjąć, że reguły prac czysto konceptualnych zakładają przeniesienie formy dzieła ze sfery realnych przedmiotów w sferę abstrakcyjno-myślową oraz użycie przedmiotowej warstwy dzieła jedynie jako a-estetycznego nośnika idei – to praca postkonceptualna powracałaby do dzieła jako przedmiotu oraz do estetyki opartej na jego sensualnych właściwościach, przenosząc zarazem kluczowe elementy formalne w obszar samej koncepcji. Tak właśnie można opisać estetykę instalacji Anny Tretter: jako pracę o zminimalizowanej formie, będącej skrótową realizacją koncepcji, ale jednak o formie mającej swoje własne walory estetyczne, obecne w wizualnym odbiorze całości wystawy. Prawdę mówiąc – dopiero ten sposób wykorzystania założeń konceptualizmu może przynosić autentyczne dzieła sztuki w dziedzinie szeroko pojętej plastyki, jako obszaru działań wizualnych.
   Anna Tretter sięga po fotografię nie jak fotograf, ale jak artysta-plastyk, posługujący się różnymi środkami wizualnymi. W swojej twórczości wyszła zresztą od rzeźby, przechodząc potem do instalacji przestrzennych, których elementy dematerializowały się coraz bardziej. Powstawały prace z przestrzeni, światła i koloru, traktowanych jak elementy rzeźby. Fotografia zainteresowała ją jako możliwość tworzenia niematerialnych obrazów, dlatego chętnie używa aparatu cyfrowego, przeźroczy i filmu video.
    Autorka w 1997 roku pokazała w Galerii Starej w Lublinie instalację zatytułowaną „Tempo”, w której użyła filmu video przetworzonego komputerowo. Film ukazywał niewielki fragment powierzchni wody jeziora, ujęty kamerą ustawioną cały czas nieruchomo w tym samym miejscu. Film ten został na wystawie wykorzystany dwukrotnie, w dwóch różnych wersjach, możliwych do obejrzenia kolejno na dwóch ekranach, umieszczonych po odwrotnych stronach ścianki działowej w pomieszczeniu galerii. Na jednej z tych kopii żółtą linią zaznaczone zostały trasy ruchu kolejnych obiektów, jakie pojawiały się w polu widzenia kamery: kaczek i łabędzi, przelatujących mew, wpływającej w kadr łodzi. W miarę trwania projekcji linie zagęszczały się coraz bardziej, pokrywając obraz. Na drugiej kopii wymazane zostały sylwetki wszystkich obiektów. Pozostała tylko sama woda, jej zmienne falowanie zależne od wiatru i różne odcienie błękitu, jakie przybierała pod wpływem odbitego w niej zmieniającego się koloru nieba. Naprzeciwko tego drugiego ekranu autorka ustawiła lustro, tworzące odbicie odbicia. 
   „Tempo” było medytacją nad trwaniem i przemijaniem. Pozornie na filmie jest wciąż to samo, ten sam fragment wód jeziora. A jednak co chwilę coś nowego się wydarza. Wciąż nowe fale toczą swój bieg po powierzchni jeziora, przed chwilą był tu łabędź – i już odpłynął. Anna Tretter tę pracę opatrzyła mottem wziętym z tekstu Josefa Albersa: „Spokojnie, to, co się dzieje, dzieje się najczęściej bez twojego udziału”. Odwołała się do obrazu wody jako podwójnego symbolu: płynącego i przemijającego życia oraz symbolu świadomości, która, jak ruchliwa woda, wchłania i odbija zewnętrzne wydarzenia. Wszystko, co pochodzi z zewnątrz – pojawia się i znika. Pozostaje czysta świadomość, jednocześnie zmienna i nieporuszona.
   Instalacja „Małe domki...” ukazuje w istocie ten sam temat – obraz świadomości, ujęty jednak od innej strony, od strony pamięci, a więc tego właśnie, co dzieje się jakby pod powierzchnią wody. Jak życie toczące się w głębinach, trwa w głębi świadomości praca pamięci, zapisującej to wszystko, co się wydarza i tworzącej własne, prywatne mitologie, swoje „małe domki”.

Anna Tretter: Małe domki przystanków autobusowych – Podróż, instalacja fotograficzna, Galeria Awangarda BWA Wrocław, 1 – 24 września 2000 r.

1

1