Elżbieta Łubowicz MAŁE DOMKI PRYWATNYCH MITOLOGII „Małe domki przystanków autobusowych – Podróż”: tytuł wystawy niemieckiej artystki Anny Tretter sugeruje drogę, przemierzaną w czasie i przestrzeni. Na tę wystawę składały się wykonane cyfrowym aparatem zdjęcia kolejnych przystanków autobusowych na trasie między kilkoma miejscowościami w Polsce, które autorka odwiedziła z racji swoich działań i zainteresowań artystycznych. Były to wiaty pomiędzy Zgorzelcem, Jelenią Górą, Świeradowem a Wrocławiem; fotografowane najczęściej frontalnie, przy pełnym słońcu i bez żadnych postaci ludzkich. Taka koncepcja wprowadzała od razu do tej sekwencji widoków element nierealności, nic tu bowiem nie wskazywało na upływ czasu ani nie sugerowało przemieszczania się obserwatora. Bezludne małe enklawy widoczne na zdjęciach wydawały się zawieszone w czasie i przestrzeni, jakby zaklęte w magiczny krąg, gdzie ani rzeczywisty czas, ani miejsce nie mają dostępu. I tak te fotografie były eksponowane: niewielkie czarno-białe wydruki umieszczone na linii wzroku w równych odstępach, dookoła kwadratowej sali galerii. Seria zdjęć odtwarzała rzeczywiste następstwo kolejnych przystanków autobusowych, jednak obrazy tych miejsc nie wyznaczały już realnej drogi w przestrzeni i czasie. Linia prosta, wyobrażająca ruch naprzód, przekształciła się w tej instalacji w czasoprzestrzenną pętlę, wzmocnioną jeszcze przez projekcję tych samych zdjęć, już w wersji barwnych przeźroczy, wędrujących kolejno po ścianach, w rytmie obrotów umieszczonego pośrodku sali postumentu z projektorem. Zdjęcia, przedstawiające obrazy wyjęte z czasu i przestrzeni, stały się w tej pracy tym, czym są naprawdę fotografie: zmaterializowanymi na kawałku papieru niematerialnymi obrazami w pamięci. Podróż realne przemieniła się w nich w metaforyczną podróż w głąb własnej pamięci, w głąb świadomości wyobrażonej przez koło-mandalę, kreślone nieprzerwanym obrotowym ruchem projektora. Obrazy przywoływane przez pamięć, mimo że dotyczą konkretnego momentu w czasie i określonego miejsca, przebywają już w istocie w czasie i przestrzeni mitycznej. Są fragmentami obrazu świata, który przechowujemy w świadomości jako cząstkę nas samych; obrazami dopełnionymi przez nasze myśli i uczucia: są w nich zawarte marzenia i tęsknoty, a także cała wiedza o świecie, fascynującym albo odpychającym, jaką wówczas, w tej właśnie zapamiętanej chwili i miejscu - zdobyliśmy. Małe domki przystanków autobusowych ujawniały na zdjęciach swoją historię: zdewastowane i pogryzmolone, niekiedy całkiem nowe, a kiedy indziej rozpadające się już z biegiem czasu, demonstrowały przeróżne style małej architektury, od prostackiej funkcjonalności po wymyślne stylizacje. Na fotografiach jednak wszystkie były jednakowo opromienione światłem pełnego, letniego słońca. Zupełnie tak samo, jak blaskiem nostalgii opromienione bywają wspomnienia, w których najzwyklejsze kiedyś miejsca i zdarzenia wydają się toczyć w innym, bardziej słonecznym i pięknym świecie. Prozaiczne i brzydkie wiaty autobusowe otrzymały w realizacji Anny Tretter swoje „drugie życie”. Każda z nich w swojej odmienności zdaje się wyznaczać wokół siebie odrębną przestrzeń, która rozciąga się w wyobraźni poza kadrem, dopełniając zarejestrowany widok. Staje się symbolem m i e j s c a, obszaru indywidualnego i niepowtarzalnego. Prawdziwego miejsca, w przeciwieństwie do nie-miejsc, wypełnionych nowymi i lśniącymi, ale zawsze identycznymi, standardowymi budowlami, jakie spotkać można w publicznych przestrzeniach krajów bardziej cywilizacyjnie zaawansowanych. Termin nie-miejsce przywołuje autorka wstępnego tekstu do katalogu wystawy, Anne-Marie Bonnet, przejmując go od Marka Augé, francuskiego antropologa kultury, który użył go na określenie ujednoliconych, standardowych współczesnych przestrzeni miejskich, których często nie można odróżnić od siebie wzajemnie. W fotograficznej instalacji „Małe domki...” Anna Tretter przemieniła rzeczywiste widoki w nieruchome obrazy o metaforycznym znaczeniu, przedstawiające symboliczne m i e j s c a, zapisane w pamięci. Właściwym dziełem była tu dopiero całość koncepcji, nie pojedyncze fotografie, które swoją drogą miały często w sobie wiele uroku. Ta praca wpisuje się w nurt współczesnych dzieł zasługujących najbardziej adekwatnie na nazwę postkonceptualnych. Jeśli bowiem przyjąć, że reguły prac czysto konceptualnych zakładają przeniesienie formy dzieła ze sfery realnych przedmiotów w sferę abstrakcyjno-myślową oraz użycie przedmiotowej warstwy dzieła jedynie jako a-estetycznego nośnika idei – to praca postkonceptualna powracałaby do dzieła jako przedmiotu oraz do estetyki opartej na jego sensualnych właściwościach, przenosząc zarazem kluczowe elementy formalne w obszar samej koncepcji. Tak właśnie można opisać estetykę instalacji Anny Tretter: jako pracę o zminimalizowanej formie, będącej skrótową realizacją koncepcji, ale jednak o formie mającej swoje własne walory estetyczne, obecne w wizualnym odbiorze całości wystawy. Prawdę mówiąc – dopiero ten sposób wykorzystania założeń konceptualizmu może przynosić autentyczne dzieła sztuki w dziedzinie szeroko pojętej plastyki, jako obszaru działań wizualnych. Anna Tretter sięga po fotografię nie jak fotograf, ale jak artysta-plastyk, posługujący się różnymi środkami wizualnymi. W swojej twórczości wyszła zresztą od rzeźby, przechodząc potem do instalacji przestrzennych, których elementy dematerializowały się coraz bardziej. Powstawały prace z przestrzeni, światła i koloru, traktowanych jak elementy rzeźby. Fotografia zainteresowała ją jako możliwość tworzenia niematerialnych obrazów, dlatego chętnie używa aparatu cyfrowego, przeźroczy i filmu video. Autorka w 1997 roku pokazała w Galerii Starej w Lublinie instalację zatytułowaną „Tempo”, w której użyła filmu video przetworzonego komputerowo. Film ukazywał niewielki fragment powierzchni wody jeziora, ujęty kamerą ustawioną cały czas nieruchomo w tym samym miejscu. Film ten został na wystawie wykorzystany dwukrotnie, w dwóch różnych wersjach, możliwych do obejrzenia kolejno na dwóch ekranach, umieszczonych po odwrotnych stronach ścianki działowej w pomieszczeniu galerii. Na jednej z tych kopii żółtą linią zaznaczone zostały trasy ruchu kolejnych obiektów, jakie pojawiały się w polu widzenia kamery: kaczek i łabędzi, przelatujących mew, wpływającej w kadr łodzi. W miarę trwania projekcji linie zagęszczały się coraz bardziej, pokrywając obraz. Na drugiej kopii wymazane zostały sylwetki wszystkich obiektów. Pozostała tylko sama woda, jej zmienne falowanie zależne od wiatru i różne odcienie błękitu, jakie przybierała pod wpływem odbitego w niej zmieniającego się koloru nieba. Naprzeciwko tego drugiego ekranu autorka ustawiła lustro, tworzące odbicie odbicia. „Tempo” było medytacją nad trwaniem i przemijaniem. Pozornie na filmie jest wciąż to samo, ten sam fragment wód jeziora. A jednak co chwilę coś nowego się wydarza. Wciąż nowe fale toczą swój bieg po powierzchni jeziora, przed chwilą był tu łabędź – i już odpłynął. Anna Tretter tę pracę opatrzyła mottem wziętym z tekstu Josefa Albersa: „Spokojnie, to, co się dzieje, dzieje się najczęściej bez twojego udziału”. Odwołała się do obrazu wody jako podwójnego symbolu: płynącego i przemijającego życia oraz symbolu świadomości, która, jak ruchliwa woda, wchłania i odbija zewnętrzne wydarzenia. Wszystko, co pochodzi z zewnątrz – pojawia się i znika. Pozostaje czysta świadomość, jednocześnie zmienna i nieporuszona. Instalacja „Małe domki...” ukazuje w istocie ten sam temat – obraz świadomości, ujęty jednak od innej strony, od strony pamięci, a więc tego właśnie, co dzieje się jakby pod powierzchnią wody. Jak życie toczące się w głębinach, trwa w głębi świadomości praca pamięci, zapisującej to wszystko, co się wydarza i tworzącej własne, prywatne mitologie, swoje „małe domki”. Anna Tretter: Małe domki przystanków autobusowych – Podróż, instalacja fotograficzna, Galeria Awangarda BWA Wrocław, 1 – 24 września 2000 r. 1 1